Moje grządki w ogrodzie powstawały w różny sposób, krok po kroku. Pierwsze założone kilka lat temu, zostały przerobione z grządek uprawianych w sposób tradycyjny. Wcześniej plony na nich bywały różne, a właściwie była to tylko hobbystyczna uprawa warzyw, która pozwoliła zebrać niewielką ilość warzyw na własne, bieżące potrzeby. Jesienią ten kawałek ziemi był przekopany i pozostawiony w tzw. ostrej skibie. Nie znałam jeszcze wtedy pojęcia „permakultury”. Dopiero zimą spotkałam się z tym określeniem i zaczęłam szukać w internecie informacji o ogrodzie permakulturowym. Czytałam, to co mi wpadło w ręce. Oglądałam nagrania z youtube oraz zaopatrzyłam się w książkę Permakultura Seppa Holzera. Po niewielkiej dawce wiedzy teoretycznej przyszedł czas na pierwsze kroki z permakulturą praktyce. Zaczęłam więc przygotowywać warzywnik w swoim ogrodzie.
Ogrodnictwo w zgodzie z naturą
Wiosną wytyczyłam pierwsze okręgi mojego ogrodu permakulturowego. Za pomocą sznurka wyznaczyłam położenie grządek i usypałam pierwsze wały z dostępnej ziemi. Nie miałam wtedy jeszcze ściółki, więc grządki były odkryte. Potem zdobyłam trochę słomy, a po koszeniu trawy, rozkładałam ją na grządki, kilkakrotnie w ciągu roku.
Zaczątek pod kolejne grządki powstał jesienią, kiedy to zgromadziłam już trochę siana. Siano zostało jesienią rozłożone warstwą na ziemi i przeleżało do wiosny.
Wiosną w tym miejscu powstały kolejne grządki. Ściółka została na moment zdjęta z ziemi. Najpierw zostały ułożone gałęzie, które w wyniku rozkładania się miały wzbogacać ziemię i być naturalnym nawozem. Miały również za zadanie magazynować wodę. A ponieważ mój warzywnik jest założony na ubogiej, piaszczystej i przepuszczalnej ziemi, gałęzie jak najbardziej się nadawały. Na warstwę gałęzi powędrowała odwrócona darń, warstwa obornika oraz kompost (w postaci ziemi kompostowej). To wszystko zostało przykryte warstwą zebranej wcześniej ściółki i spokojnie czekało na obsianie. Do tego czasu grządki się „uleżały”.
W miejscu, gdzie nie była położona jesienią warstwa siana, pod warstwą gałęzi rozłożyłam trochę starych gazet, aby zapobiec szybkiemu wyrastaniu chwastów, a zwłaszcza perzu, który okropnie panoszy się w całym ogródku. I dalej tak jak poprzednio: odwrócona darń, obornik, kompost i ściółka.
Kolejne grządki powstają przez cały rok. Wiosną po przycinaniu drzew owocowych mieliśmy dużo gałęzi. Te najmniejsze zaczęłam układać bezpośrednio na ziemi w rzędach. Przez cały sezon sukcesywnie były dokładane na te „grządki” różne odpady organiczne: uschnięte części roślin, ścięta trawa, drobne gałązki z liśćmi itp. Późnym latem posiałam na nich trochę gorczycy, trochę facelii. Gdzieniegdzie rosną aksamitki, które same się wysiały.
Mój warzywnik dalej rozrasta się i powstają kolejne obszary pod uprawę warzyw. Nowe miejsca na grządki zostają najpierw wyłożone kartonami, na których rozkładam siano. Na tak przygotowanych stanowiskach będę wiosną sadzić i wysiewać rośliny. W każdym roku staram się wprowadzać trochę zmian i nowych roślin. Z początkiem sezonu mam przeważnie dużo pomysłów jak możemy wykorzystać dane miejsce w naszym ogrodzie, które jeszcze nie jest zagospodarowane. Staramy się jednak zawsze mieć na uwadze, by zmiany, jakie chcemy wprowadzić były w zgodzie z naturą. Polecamy więc zakładać permakulturowe ogrody, jeśli tylko macie taką możliwość, to do dzieła!