Zrobiliśmy kolejną grządkę w naszym warzywniku. Ramkę (tak jak w przypadku poprzednich grządek) zrobiliśmy z desek z rozbiórki dachu. Postanowiliśmy na środku tej grządki zrobić warstwę z gałęzi, która będzie dłużej utrzymywała wilgoć w glebie.
Wykopaliśmy płytki rów, do którego najpierw powrzucaliśmy grubsze kawałki drewna (z przycinania drzewek owocowych), a potem drobne gałęzie. Następnie trzeba było ten materiał udeptać i przysypać ziemią.
W tej grządce posadzimy po obu stronach sadzonki selerów i porów. Na środku natomiast gdzie zostały wyłożone gałęzie, posadzimy sadzonki pomidorów. Pomidorom ta „warstwa gałęzi” nie będzie w żaden sposób przeszkadzać we wzroście, natomiast selerom i porom posadzonym w takim miejscu mogłoby być trudniej ze względu na ich silny system korzeniowy.
Może nie jest to „typowa” permakulturowa grządka, natomiast nie ma co trzymać się sztywno jakichś ram. Akurat mieliśmy tyle gałęzi i drewna, że nie wystarczyłoby go na całą powierzchnię grządki, a jedynie na niewielki fragment, który i tak będzie spełniał swoją funkcję, czyli utrzyma dłużej wilgoć w glebie i będzie przyciągał pożyteczne mikroorganizmy glebowe.
Każde nawet najmniejsze działanie w zgodzie z naturą i z wykorzystaniem naturalnym materiałów w ogrodzie, przyniesie nam dużo korzyści.