Jedną z zasad stosowanych w naturalnym ogrodnictwie jest nieprzekopywanie ziemi (no-dig gardening). Okazuje się, że coroczne przekopywanie grządek w przypadku tradycyjnej uprawy, tak naprawdę nie jest konieczne i bez tego możliwe jest uzyskanie dobrych zbiorów. Grządki można przygotować w znacznie prostszy sposób.
Jak wygląda w praktyce metoda no-dig gardening?
Miejsce, które chcemy przeznaczyć na grządkę uprawną, przykrywamy jesienią warstwą obornika i kompostu, a następnie ściółkujemy. Jako pierwszą warstwę można położyć tekturę (zwilżoną wodą), która, zanim się rozłoży, będzie chroniła przed przerastaniem chwastów (ja tak robiłam w ubiegłym roku, jak przygotowywałam poletko pod uprawę ziemniaków). Jeśli pierwszy raz zakładamy taką grządkę, dobrze jest wcześniej zerwać wierzchnią warstwę chwastów (np. widłami) i na tak odchwaszczoną ziemię rozkładać przygotowany materiał.
To wszystko. Resztą zajmą się już dżdżownice i inne organizmy glebowe, które będą rozdrabniać materiał organiczny i przenosić wartościowe składniki kompostu w głębsze warstwy ziemi. Dużą rolę odgrywają również większe zwierzęta żyjące w glebie np. krety, czy nornice, które często są tępione, a przecież to właśnie one w naturalny sposób wzruszają i mieszają glebę.
Poniżej zdjęcia jednych z moich pierwszych grządek, przygotowanych kilka lat temu. Pierwsze zdjęcie przedstawia początkowy proces. Najpierw rozłożyłam warstwę starych gazet, potem gałęzie, następnie odwróconą darń, obornik, ziemię kompostową i na koniec warstwę ściółki. Na drugim zdjęciu efekt końcowy.
Dlaczego przekopywanie gleby nie jest dobre?
Przekopując glebę, zaburzamy jej naturalny układ warstw, a przecież gleba nie jest martwą materią. Inne organizmy żyją w jej poziomie próchnicznym, a inne w poziomie mineralnym. Jeśli „przewrócimy im życie do góry nogami,” wówczas będą potrzebowały sporo czasu, by wrócić do normalności.
Po przekopaniu eksponujemy spodnią część gleby na zewnątrz, przez co narażamy ją na wysychanie i działanie negatywnych warunków atmosferycznych. Ponadto każdy organizm żyjący w glebie ma pewne ścisłe zadanie do wykonania, ale tylko w odpowiednich dla siebie warunkach. Jeśli warunki zostają zaburzone (np. podczas przekopywania gleby), to organizmy obumierają.
Zamiast przekopywać glebę, lepiej delikatnie ją wzruszać za pomocą motyki, grabi lub wideł. W ten sposób nie zakłócimy naturalnego życia w glebie, a żyjące w niej organizmy będą mogły spokojnie robić to, co do nich należy.
Co zyskamy, jeśli nie przekopiemy grządek?
Zastosowanie tej metody utrzymuje glebę w dobrej kondycji i znacznie poprawia jej żyzność. Sama mogłam to zaobserwować na przykładzie swojego warzywnika. Gdy jeszcze kilka lat temu uprawiałam warzywa metodą tradycyjną, zbiory były znacznie mniejsze niż te, uzyskiwane w uprawie permakulturowej. Najważniejsze w tej metodzie jest to, że nie musimy stosować żadnych dodatkowych środków mających na celu poprawę żyzność gleby, bo tym zajmie się już sama natura. Dlatego też nieprzekopywanie gleby jest chętnie stosowane przez ogrodników, którzy uprawiają ekologiczne warzywa oraz tych, którzy mają słabą glebę i chcą poprawić jej żyzność.
Ponieważ przygotowanie takiej grządki jest dosyć szybkie i nie wymaga dużego wysiłku fizycznego (jak w przypadku przekopywania), metoda ta będzie również odpowiedni dla osób słabszych fizycznie, starszych, ale też tych zapracowanych.
Jeśli przed rozpoczęciem uprawy własnego warzywnika powstrzymywała Cię jedynie praca ze szpadlem i przekopywaniem ogródka, to już nie ma żadnej wymówki. Da się to zrobić w sposób znacznie szybszy i prostszy, a co ważniejsze zgodny z naturą.
W ubiegłym sezonie założyłem kilka grządek no-dig i jestem zachwycony efektami i mniejszym nakładem pracy w trakcie sezonu. W tym roku planuję przerobić cały warzywnik na taką uprawę.